obstrukcja wagonowa, czyli jak woodstocki biorą szturmem pociąg
Cała historia zaczyna się na dworcu kolejowym w moim rodzinnym Bielsku-Białej. Stąd wyruszamy w 5 osób, ażeby zjednoczyć się z pozostałą dwójką we Wrocławiu i ruszyć dalej na Świnoujście.
Początek nie należał oczywiście do spokojnych, po chwilowej gimnastyce z rowerem w wąskim przedziale dla rowerów i zapakowaniu się w przedziale pasażerskim z 3 kumplami zorientowaliśmy się że nie ma naszej szacownej koleżanki Magdy, która jak się okazało przybyła w ostatniej chwili biegnąc w morderczym cwale do najbliższego otworu w wagonie, podnosząc nam poziom adrenaliny do granic możliwości. Szczęśliwi i w komplecie ruszyliśmy.
Wrocław przywitał nas tłumnie i nie byłoby w tym nic złego gdyby ten tłum nie miał ochoty na wejście właśnie do naszego pociągu! Odbiór naszych dwóch znajomych z dworca przerodził się w istną akcję ratowniczą. Jak się okazało pociąg nasz miał zawijać dalej m.in. do Kostrzyna, co sprawiło, rzeka fanów przystanku woodstock tłumnie wkraczała we wszystkie otwory naszego pociągu.
Przez parę dobrych minut szukaliśmy drożnego wejścia, będąc jednocześnie gromko dopingowanymi przez resztę naszej załogi z otwartego okna przedziału. Ostatecznie zostaliśmy zmuszeni do szturmowania okna przedziału wraz z rowerami, całym dobytkiem i nami samymi, chwilę później pociąg odjechał.
Plusy: jesteśmy w komplecie i mamy swój niepodległy przedział, minusy: ciasnota i zero szans na sen, marzenie: przetrwać drogę do Kostrzyna.
niedziela, 18 października 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz